czwartek, 8 sierpnia 2013

Wielkie powiadomienia oraz spaceru ciąg dalszy ;)


Zrobiliśmy tak jak doradziła Mama małego Misia, po głębszym przemyśleniu razem z Bartoszem stwierdziliśmy, ze powiadomimy rodziców dziś. Jego rodzice tylko spojrzeli najpierw na nas później na moich rodziców, mama myślałam, że dostanie zawału widziałam to po nie, ale nie płakała, nie krzyczała myślałam, że będzie dużo gorzej, ojcowie od razu wyszli na papierosa w 10 min wypalili całą paczkę:/

No i się zaczęło plany ślubu, którego na razie nie chcemy... wkurzyli się na to że nie będzie ślubu ale stwierdzili, że to nasz wybór... W tym momencie wyszliśmy, bo wiedzieliśmy, że chcą sami pogadać. O spacerze napiszę za chwilę teraz ciąg dalszy po naszym powrocie. Na samym wstępie gdy weszłam pierwsza tata Bartka uśmiechnął się do mnie, więc od razu było widać, że emocje opadły. rodzice Bartosza powiedzieli, że  wyprowadzą się do swojego drugiego mieszkania,które wynajmują ludziom, bo po co im były 2(jeno odziedziczyli w spadku). My zajmiemy to nowe wyremontowane ale to jeszcze nie teraz. Trzeba poczekać aż tamci się wyprowadzą no i trzeba zmienić wystrój. Nie żadne malowanie czy coś bo było w czerwcu, ale meble i dodatki. Moi rodzice powiedzieli, że na razie będą mam opłacali media, ale sami musimy utrzymywać się czyli jedzenie, ubrania itp. Gdy rodzice Bartosza poszli, on został, rodzice krzątali się po domu ze zdenerwowania, nie wiedzieli co mają ze sobą zrobić. W sumie to wolałabym, żeby nakrzyczeli na nas a później normalnie gadali a nie tak jak teraz :/ Dzwoniła siostra Bartka ale nie słyszałam, jak oddzwoniłam to nie mogła gadać, bo usypiała swojego dzidziusia. Powiedziała, ze zadzwoni po 22 coś czuję, że już wie... Nie wiem o czym chce gadać, bo jakoś do tej pory nie miałam z nią zbytnio kontaktu.

A teraz coś o spacerze.
Byliśmy na długim spacerze chyba z godzinę... Bartosz zmienił się o 180 stopni (na lepsze na szczęście) był miły, troskliwy. Powiedział, że wszystko będzie dobrze, że się nami zaopiekuje. Po wyjściu jego rodziców, powiedział już u mnie w sypialni, że damy radę, i cieszymy się oboje, że będziemy mieszkali sami nikt nie będzie się wtrącał w wychowanie bobaska... Na początku mamy zaoferowały swą pomoc w pierwszych dniach życia, przecież ja się na tym nie znam więc dobrze, że będą przy nas. Co do kwestii finansowych Bartosz pracuje i całkiem nieźle zarabia i to on będzie nas utrzymywał, a jeśli będzie dobrym partnerem i tatusiem to może zdecydujemy się na ślub. (To ja go na razie nie chce bo boje się, że Bartosz to tak chwilowo wydoroślał a jak mu minie to będzie takim dzieciakiem jak jeszcze tydzień temu).

Trochę się rozpisałam, przepraszam... a co wy sądzicie jak powinniśmy zrobić ?

PS. Pogoda świetna, po burzy jest chłodno i w końcu można normalnie wyjść w domu nawet zaleca się sweterki i bluzy :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz